MIEJSCE
Jestem
pewien, że istnieje takie miejsce, w którym nareszcie będę mógł
być tym, kim jestem. Jestem tego pewien. Nie chcę poddawać się
rozpaczy. Wie Pan/i? Wiem, że to miejsce istnieje. Może jest ono
blisko. Może nawet mogłoby by być tutaj. Nie wiem. Wiem tylko to,
że jeszcze tam nie dotarłem.
Strasznie
byłoby pomyśleć, że miejsce, w którym dusza mogłaby odpocząć,
bez potrzeby umierania, nie istnieje. Miejsce, które można by
nazwać „domem”. Miejsce, w którym możnaby otworzyć drzwi i
okna na oścież, położyć się na dachu i wyrzucić klucz daleko,
jak gdyby mówiąc do innych ludzi:„Patrzcie, jestem tutaj. Drzwi
są otwarte, wejdźcie. Jeśli chcecie spać pod gwiazdami, wejdźcie
kominem, zarezerwowałem tam dla was pare dachówek. Mam kilka
historii, których jeszcze nigdy nie opowiadałem. Nadeszła chwila,
aby moje gardło wykrztusiło to, co goreje w moim wnętrzu.”
Wyobraża
sobie Pan/i?
Proszę spojrzeć.
(pokazuje
mapę świata, którą nosi w kieszeni. Jest wyraźnie poniszczona)
Jest
tyle miejsc... Tutaj mieszkają żółci. Tu, większość ludzi jest
czarna. Tutaj, biali i metysi. Kolory. Tu ludzie są biedniejsi, a tu
bogatsi. Jedni są nędznikami dlatego, że nie mają a inni,
dlatego, że mają więcej, niż potrzebują. Proszę spojrzeć:
kreski, granice. Ja urodziłem się tu. A teraz jestem tutaj. Miliony
ludzi są w ruchu, bez ustanku, do utraty tchu. Miliony, codziennie.
Być może, oni wszyscy szukają swojego miejsca. Trudno uwierzyć,
że miejsce, w którym każdy z nas mógłby być tym, kim jest,
miałoby nie istnieć.
Chciałbym
być jak dziecko. Dzieci nie zauważają takich rzeczy. One się
bawią. Bawią się naprawdę i spotykają się w zabawie. Tak po
prostu. A z każdą ich zabawą jest tak, jakby życie zaczynało się
na nowo. I każde spotkanie jest najważniejsze. Swoją niewinnością,
dzieci mogłyby na nowo odbudować ludzkość. Gdybyśmy byli jak
one, wszyscy odnaleźlibyśmy swoje miejsce. Na pewno.
(Gniecie
mapę i rzucą ją na ziemię)
Ale
nie jesteśmy. Nasze spojrzenie nas zdradza. Spojrzeniem
szufladkujemy, osądzamy, oznaczamy. Skazujemy na zamknięcie w
klatkach przesądów i rzeczy umownych. Nasze
spojrzenie nie jest takie, jak spojrzenie dzieci. Wzbraniamy ludzkość
przed samą sobą. Nie
ryzykujemy, nie bawimy się, nie szukamy nowego jutra.
A
jednak, chcę wierzyć w to, że jest miejsce, że istnieje takie
miejsce, w którym będę mógł po prostu być tym, kim jestem.
(podnosi
mapę, składa dobrze i chowa)
Dziękuję
za wysłuchanie.
Znalezienia swojego miejsca.
OdpowiedzUsuń